środa, 15 lutego 2012

Eksplozja smaku czyli co nas czeka muzycznie w 2012 roku !

Zacznę może od tego, że rozdział 23 się pisze i nie ma się czego obawiać do końca tygodnia powinien się ukazać na stronie. Tymczasem chciałbym zerknąć na to co się dzieje w szeroko rozumianej muzyce rockowej, metalowej i ogólnie alternatywnej. Zacznę od tego co już było a wzbudziło mój szczególny entuzjazm. Początek nowego roku przyniósł bowiem ze sobą dwa świetne albumy. Rewelacyjny, wściekły cios między oczy jakim jest "Resolution" Lamb Of God. Finezyjny akt przemocy na naszych uszach i szacunek za progresywne myślenie w "King Me". Ledwo się ten rok rozpoczął a już wiem, że nie zabraknie ich w ścisłej czołówce podsumowującej go! Kolejnym bardzo dobrym choć nie oszukujmy się rozrywkowym dziełem popisali się Włosi z Lacuna Coil na  krążku "Dark Adrenaline". Recenzję mojego autorstwa można zresztą przeczytać na Limiterze.


LAMB OF GOD 


A teraz o tym co nadchodzi. Mistrz Yoda z pewnością stwierdziłby że "Potężny płyt wysyp przewiduję". Nie będę tu rzucać konkretnymi datami bo kto będzie chciał to sprawdzi sobie ile dni jeszcze powinien odliczyć. Już niedługo nowy album wyplują na świat panowie z Cannibal Corpse pod wiele mówiącym tytułem "Torture". Powraca też Max Cavalera ze swoim Soulfly. Jeśli muzyka będzie równie surowa co okładka to "Enslaved" może się okazać najcelniejszym ciosem obok "Dark Age". Najnowsze dziecko Meshuggah natomiast zwie się "Koloss". O tym, że nie będzie to tytuł na wyrost powinien świadczyć utwór który ostatnio wypuścili do sieci "Break Those Bones Whose Sinews Gave It Motion" (no co za tytuł!) 


MESHUGGAH 

"Tragic "Idol"- tak nazywa się nowe dziecko Paradise Lost. Już przy "In Requiem" było czuć że chcą wrócić do czasów "Icon" i Draconian Times". Okładka sugeruje, że dzieło to będzie powrotem do  ich najbardziej klasycznego okresu. W przypadku Moonspell natomiast podejrzewam pójście w kierunku wyznaczonym przez świetny "Night Eternal". Album zatytułowany jest "Alpha Noir" a w internecie można zobaczyć jego bardzo ciekawy cover art. Delikatniejszymi dźwiękami będziemy się mogli także nacieszyć dzięki "Weather", nowemu dokonaniu Anathemy. Czuję świetną kontynuację nie tak dawnego "We're Here..." A z przeciwnego bieguna brutalności pod koniec lutego uderzy Napalm Death z krążkiem "Utilitarian". 


ANATHEMA 


Po miażdżącym singlu "Of Blood And Salt" oczekuję oczywiście nowego albumu Gojiry którą w tym roku zobaczę na żywo u boku Slayera, który także pracuje nad nowym albumem. Zespoły te wystąpią na tegorocznych Ursynaliach. U ich boku pojawi się także uwielbiany przeze mnie Mastodon. Fajnie będzie też zobaczyć Jelonka (po raz drugi) i Luxtorpedę (po raz trzeci) która będzie promować drugi album zatytułowanym "Robaki". No i nowy projekt Glacy- My Riot (po raz pierwszy). 


GOJIRA 

Nasz kraj w tym roku odwiedzą także min. Metallica (Sonicsphere, zagrają cały "Black Album"), Black Label Society, Red Hot Chili Peppers, Guns N Roses, Marilyn Manson, Coldpaly, Judas Priest, Sting,  Lamb Of God, Opeth czy Anathema. Pojawią się także niekwestionowani liderzy post-rocka których od lat marzy mi się zobaczyć, mowa tu oczywiście o Sigur Rós. Odbędzie się także pierwsza edycja Metalfestu na którym pojawi się Rudy z Megadethem, Fear Factory, Moonspell, Kreator, Blind Guardian, Vader czy Dark Thanquillity. 


FEAR FACTORY

No i oczywiście na deser zostawiam mój ukochany Woodstock który w tym roku zasila nie lada ansambl. Machine Head bo o nich mowa pojawią się tam w towarzystwie jakże znakomitego i legendarnego Ministry. Dodam też że nie lichą gwiazdę będzie miało w tym roku Asymmetry, pojawi się bowiem legenda która miała nie lada wpływ na kształtowanie się metalu i industrialu- mam tu na myśli Killing Joke. 


MINISTRY

Wiem, że nie o wszystkich festiwalach wspomniałem, że będzie jeszcze Off, Heineken, Seven i Jarocin. Im również poświęcę miejsce w moich rozważaniach wtedy gdy składy będą pełniejsze. Zapowiada się fantastyczny muzyczny rok czyż nie? 


sobota, 11 lutego 2012

O zastoju i powrocie weny słów kilka

Po napisaniu rozdziału 21 zaczął się mały kryzys. Bardzo ciężko było mi się zabrać do kolejnego który powstawał z przerwami w sumie tydzień. Jest on póki co najdłuższym rozdziałem i nie ma co ukrywać bardzo wulgarnym ale zależy mi na wiarygodności i żywotności języka bohaterów. Ale nie o tym to miało być tylko o kryzysie. Czasem wszystko idzie jak po maśle i tłukę w klawiaturę to co kłębi mi się w głowie, jednak są takie dni kiedy mam wrażenie, że każde zdanie które by mi wyszło spod palców byłoby pozbawione sensu. Nie lubię ingerować w treść tuż po napisaniu. Zmian będę dokonywać po ukończeniu etapu. Jak już kiedyś wspominałem do ogólnego obiegu w sieci trafi 35-40 rozdziałów, po niepublikowaną resztę będzie można zgłaszać się do mnie na fecebooku:  http://www.facebook.com/profile.php?id=100001093096874  Przyznam, że czasem rozdział powstaje w bólu i podczas pisania ich poszukuję wszelakich muzycznych inspiracji, które pomagają mi w kreacji świata bohatera. Ostatnio dajmy na to dużą rolę odgrywa nowy album Lamb Of God "Resolution" będący agresywną petardą a takich emocji potrzebuję. Jest jeszcze kilka rzeczy które powinienem tu wyjaśnić a mianowicie to, że pracę nad książką wydłużają współprace z bardzo fajnymi portalami muzycznymi do których piszę recenzje. Pierwszy z nich  http://www.limiter.com.pl/  jest nastawiony bardziej na muzykę ekstremalną i ukazało się tam już około 20 recenzji mojego autorstwa (w tym te które są też i na "Podruszy") a wkrótce zaczynam współpracę z drugim portalem poświęconym progresywnej i awangardowej stronie rocka/metalu  http://przyladekmuzycznejprzestrzeni.blogspot.com/  . Jest to czasochłonne ale sprawia mi ogromną przyjemność. Wkrótce dla strony limiter ukaże się na przykład mój wywiad z Drakiem z Huntera a także mailowo przeprowadzona rozmowa z Peterem z Vader. Tak więc jak widać kiedy wena do pisania książki mnie opuszcza to pojawia się energia do tworzenia innych równie atrakcyjnych rzeczy. Mimo tych zastojów wciąż mam ambitny plan by ukończyć powieść jeszcze w tym roku.  Tak więc mimo niepokojących momentów ciszy na blogu jego żywotności nic nie grozi i spokojnie można być pewnym kolejnych przygód Dominica.

piątek, 10 lutego 2012

Rozdział 22: Cela

Rozdział 22

CELA

Od moich wrzasków zaschło mi w gardle. Władowano mnie do samochodu, w milczeniu skuto kajdankami, zawarczało i ruszyliśmy. W środku auta panowała tak gęsta atmosfera, że można by ją ciąć nożem. Napięcie i wściekłość malowało się na mojej twarzy, ci którzy mnie pilnowali byli zimnie obojętni i nie mieli zamiaru odpowiadać na moje pytania.
-Gdzie zostanę wywieziony?
Odpowiedziało mi wymowne milczenie.
Chciałem powiedzieć, że jestem niewinny ale to by niczego nie zmieniło.
-Gdzie moje rzeczy?
Cisza. Poruszenie i wskazanie palcem.
-Acha. Zapewne nie ma szans bym je odzyskał.
Zaprzeczenie głową. Ci ludzie przypominali żywe acz puste w środku skorupy, z twarzami nie wyrażającymi żadnych emocji. Jeśli tak samo miło być w więzieniu, właśnie znajdowałem się w przedsionku piekła.
Zastanawiałem się jak jest na zewnątrz, zapakowano mnie bowiem do furgonetki, odgrodzonej ciemną szybą od kabiny kierowcy, czuć było tu stęchły smród seryjnych morderców i innych przestępców których miałem wkrótce poznać...
Chybocząc się w tym pudełku zdałem sobie sprawę, że tak wcale nie miało być, że to przecież nie może być część boskiego planu, z tego co usłyszałem to miałem się znaleźć w miejscu z którego nie ma ucieczki.
W samochodzie musiało być albo bardzo szczelnie albo byliśmy daleko poza miastem, żadne jego dźwięki do mnie nie docierały cały zgiełk który jeszcze do niedawna mnie przerażał zamarł i jechałem do odizolowanego od świata miejsca, w którym...
Samochód się zatrzymał. Zamarłem ale nie opierałem się kiedy mnie wyprowadzano. Moim oczom ukazał się przepotężny budynek wysoki i szeroki z wielkim placem po którym spacerowali ludzie w pasiastych ubraniach. Wszystko wokół było pustkowiem, z daleka nie było widać niczego co sugerowałoby w którą stronę wrócić do miasta.
Zostałem popchnięty przez któregoś z eskorty i ruszyłem powoli jako, że moje nogi też były skute. Większość zaczęła mnie obserwować, mruczeć a nawet gwizdać...
-Świeże mięsko...
-Niezła dupcia...
-Dawno młodego chłopaczka nie mieliśmy...
Patrzyli na mnie z jakimś dziwnym głodem w oczach dopóki nie zniknąłem przechodząc przez drzwi.
-To ten bez tożsamości?- zapytał gość który skonfiskował wszystkie moje rzeczy i wręczył mi pasiak.
-Tak.-odparł sucho gość z eskorty.
-Panom już dziękuję. Pod prysznic z nim. Rayan, zajmij się tym dobrze?
Mężczyzna ruszył w moją stronę.
-Rayan byłbyś łaskaw odprowadzić potem więźnia numer 4815 do celi 612?
Wyraźnie zmęczony swoją pracą strażnik kiwnął głową i spojrzał mi prosto w oczy.
-Uuuuuuu młody przejebałeś sobie z góry, w tamtej części jest sporo ciotek.
Nie miałem pojęcia kim są ciotki i chyba nie chciałem wiedzieć. Instynktownie czułem, że chciałbym je omijać z daleka.
Zaprowadzono mnie do sali w której po podłodze ściekała woda. Zobaczyłem zawieszony porządnie zardzewiały prysznic.
Rozkuto mi ręce i nogi.
-Rozbieraj się. Do naga.
Pierwszy raz w życiu poczułem czym jest wstyd. Obserwowali mnie zniesmaczeni jak zdejmuję ubrana, lekko niezdarnie jako, że strasznie się trząsłem, teraz już nie ze złości tylko strachu i zimna.
-Tyłem do nas, oczami do ściany.
Ustawiłem się tak jak zalecili. I czekałem. Zaatakował mnie strumień zimnej wody, wycelowany prosto w moje plecy. Polewali mnie długo i marzłem okrutnie.
-Odwróć się.
Skrzyżowałem nogi i z żałosną miną poddawałem się tym torturom aż skończyli. Jeden ze strażników rzucił mi pasiaka prosto w twarz, pośliznąłem się i upadłem jak długi.
Zaczęli się śmiać a ja czułem jak purpurowieję na twarzy. Szybko ubrałem się w okropne więzienne ciuchy i wstałem wciąż mokry od góry do dołu.
-Jazda 4-8-1-5, nie ociągać się.
Jestem numerem. Odebrano mi nawet imię. Prowadzono do klatki, ciemnej i ciasnej, którą będę musiał dzielić z kimś albo równie niewinnym tak jak ja (w co wątpiłem) albo jakimś wielokrotnym mordercą, który nie pozwoli mi przespać ani jednej nocy...
Prowadzono mnie na piętro mijałem cele, w niektórych było pusto (spacerowali) a w niektórych przez kraty obserwowały mnie ciekawskie oczy wszelkiej maści przestępców, młodych, starych, białych, czarnoskórych i jak za chwilę miałem zobaczyć „wymalowanych” niemal na całym ciele.
- 2-8-4-9 masz towarzysza.
Z pryczy przewrócił się na bok jakiś wielki kształt a potem potężnie umięśniony mężczyzna zsunął się z łóżka i spojrzał groźnie to na mnie to na strażnika.
-Śpisz na dole- mruknął po dogłębnym zlustrowani mnie. Facet właściwie nie mieścił się w pasiaku i wyglądał w nim co najmniej groteskowo. Miał podwinięte rękawy, na obu rękach miał rysunki, przedstawiające czaszki, nagie kobiety, płomienie a nawet krzyż. Strażnik zamknął celę i odszedł. Momentalnie potężny kompan z celi zbliżył się do mnie tak, że czułem jego nieświeży oddech bardzo, bardzo dokładnie. Patrzył mi w oczy tak głęboko, że bałem się zamrugać.
-Podobają ci się moje dziary co młody?- wycedził.
-T.. t... tak... są taaa... takie kolorowe.
-Kolorowe taaaaa? Ano są. To jest moja dziewczyna- wskazał na rysunek na swoim lewym ramieniu. Przedstawiał bardzo urodziwą naga kobietę -Wciąż wierzę, że ją zobaczę. Że mnie wypuszczą za dobry sprawunek. Młody, kurwa, nie wyglądasz na chuja. Za co cię posadzili?
-Za... morderstwo proszę pana.
-Proszę pana? Se w kulki ciśniesz? Jaki pan kurwa. Marlon jestem. Ale mówią mi Kolor. Sam żeś zczaił, że mam łapy jak jebana tęcza. A Ty coś za jeden i kogoś zaciukał? Ja to siedzę za kulkę... i to nie jedną.
-Jestem Dominc... I mówią...- tu mi się przypomniały słowa sędziego- i mówią na mnie X. Wsadzili mnie na dożywicie... za morderstwo. Ale go nie popełniłem. Wrobiono mnie. Że niby nożem zadźgałem.
-Wrobiony. Tutaj połowa jest wrobiona... A skurwysyny siedzą na wolności... Ja to się do winy mogę przyznać tu i teraz. Prosty facet jestem to i mnie ciemnie typki wynajmowali. To żem kropnął jednego chłopa, a potem dwóch. I ni chuja się z tego wybronić nie dało i tak już sobie siedzę tu od ładnych dziesięciu lat. Przejebane tylko, że mojej panienki nie zobaczę.- Marlon zerknął na swój rysunek na ciele.- Ten tatuaż machnąłem sobie jeszcze przed puszką długo przed puszką. Ale mówiłem jej, że nie będzie mnie mogła odwiedzać, zamieszana w to kurwa jest i mogli by ją kropnąć gdyby się dowiedzieli. Pewnie sobie znalazła jakiego facia i dzieciata już jest.
Nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć jako, że mogłoby się to dla mnie źle skończyć. Na twarzy Marlona wyraźnie malowały się wspomnienia, rysy mu złagodniały i przez chwilę wydawał się być w innym świecie, tym, którego miał już nigdy nie zobaczyć.
-Ano, pytał żem skądś się urwał.- Marlon usiadł w kącie celi i wyciągnął papierosa. Zapalił, zaciągnął się potężnie i wydmuchał zawartość swoich płuc prosto w moją stronę. Zacząłem kaszleć i machać rękami by rozgonić to świństwo.
-Nie jarasz młody widzę.
-Ano nie, zresztą nie miałem okazji.
-A to dobry ziomek z Ciebie. Klapnij se i mów mi jak żeś tu trafił.
Zacząłem snuć wszystko od samego początku a Marlon co chwila mi przerywał. Historia wydawała mu się tak niesamowita i nierealna, że na mojej twarzy, po raz pierwszy odkąd obudziłem się feralnego dnia w którym zobaczyłem Bena martwego, pojawił się szczery prawdziwy uśmiech.
-To sukinsyny nie mogły otworzyć listu?
-Nie. Tylko ja mogłem to zrobić. Ale to nie pomogło i tak dostałem dożywocie.
-Ja to mocno wierzę w Szefa. Pa, mam nawet krzyż wydziergany. Jezus nas jeszcze wszystkich zbawi ja ci mówię. Znaczy mnie to nie bo narozrabiałem ale no jak go przeproszę za tych chłopków com ich kropnął to może choć mnie do czyśćca władują, bo wiesz tu to jest kurwa piekło na ziemi.- pokazał palcem wskazującym w podłogę. Ale ty to masz niezłą lipę. Ja to bym ziomków za nimi wysłał coby rachunki wyrównać ale, że ty sierotka jesteś to chuj, ziomków nie masz.
-Nie, nie mam. Od czasu kiedy opuściłem szpital z nikim nie spędziłem za dużo czasu.
-A Ty ja dobrze zrozumiałem, żeś sobie nie poruchał jeszcze nigdy?
-Poruchał?
-No żeś z dupeczką nigdy się nie kochał.
-Nie. Ale czy powinienem, żałować że nie zasmakowałem czegoś o czym nie mam pojęcia?
-Ale całowanko ci się podobało?
-Tak... było bardzo przyjemnie- sięgnąłem pamięcią do tego momentu który nie wydarzył się nie wiadomo jak dawno.
-No to seksik to jest... no kurwa to jest zajebista sprawa. Mega przyjemne... Lepsze niż cokolwiek na świecie. Ale tutaj to tylko łapa zostaje. To ma i kurwa swoje gorsze strony bo się ciotek namnożyło tutaj.
-Nie rozumiem. Łapa? Ciotki?
-O kurwa no tak... Nie ogarnięty jesteś ziomeczek. Słuchaj młody, nie będę pierdolił. Masz tak, że ci fiut stoi?
Moja twarz musiała w tym momencie baaaardzo zmienić kolor.
-Mhm.
Nie ma sensu bym opisywał tu to co mi powiedział bo wiecie o co chodzi. Po prostu dowiedziałem się, że pewien mój narząd oględnie mówiąc nie spełnia tylko jednej funkcji w życiu. Używając bardzo prostych i momentami wulgarnych słów dowiedziałem się, że pewne czynności z kobietą mogą być bardzo przyjemne a „ciotki” to panowie którzy w akcie desperacji i braku seksu postanowili przymuszać do tego innych panów
-To miejsce łamie psychę jak zapałkę- powiedział demonstrując to na kawałku zakończonego czerwoną główką drewienka które pękło z cichym trzaskiem. Zaciągnął się kolejnym papierosem i kontynuował.- Ale ty ziomek jesteś spoko i masz niesamowitą przeszłość. Odebrali Ci cel tak jak mi moją dupeczkę. Ciotki cię nie ruszą Iks, zadbam o to. Tylko się trzymaj blisko mnie łapiesz?
-Łapię.
-No i zajebiście. Dogadamy się. I kurwa wierz mi, że szkoda mi ciebie chłopak, bo ci sukinsyny życie zmarnowały.
Uśmiechnąłem się. Byłem w jednej celi z facetem który pozbawił życia trzy osoby, bo mu kazano a jednak czułem do niego sympatię większą niż to większości do tej pory spotkanych osób.
-Młody nie ma co więcej nawijać, zara idymy na kolację.
I faktycznie jakiś czas potem kraty się rozsunęły i ogłoszono porę kolacji. Strażnicy groźnie łypiąc to na mnie to na potężnego Marlona poprowadzili nas do więziennej stołówki. Dwóch gości widząc go wstało ze swoich miejsc. Marlon bez słowa na nich usiadł, spojrzał na przerażonego siedzącego obok faceta i mruknął:
-Spiżdżaj, miejsce dla nowego.
Chudy mężczyzna szybko zwinął się nie dojadając nawet tego co miał na tacce.
-Widzisz Iks tutaj trzeba budzić respekt. Jak sobie nie wybudujesz nietykalności w tym miejscu będziesz lizać innym tyłki do osranej kichy.
-A czym jest respekt?
-Respekt to jest strach młody. Ty na nich patrzysz jak na normalnych ludzi jak codziennie a im się zdaje że ich kurwa możesz zadźgać samym spojrzeniem. Kiedyś to mnie w pięciu ciotki otoczyły. Jeszcze wtedy takim koksem nie byłem, ładnych parę lat temu to było. I, że jak lachy nie obrobię, to taki wpierdol mi spuszczą, że już się nigdy w lustrze nie poznam. No to chuj, skończyło się, że trzy tygodnie w karcerze siedziałem ale najebałem im wszystkim. Pięciu chłopa czaisz? I się rozeszło szybko, że się z Marlonem nie zadziera. Respekt to jest ten szacun co wychodzi z nich na każdym kroku. Ale mam tu i swoich ziomków. Muszę cię im jakoś przedstawić. Zaraz powinni tu być. Dobra miejsce zajęte można iść po żarcie.
Stanęliśmy w kolejce i Marlon mruknął:
-Jakbym chciał to wszyscy by mnie tu przepuścili ale lubię z nimi żyć w zgodzie. Wiesz ludziom tu odpierdala i nawet na takiego byka się może jakaś chudzinka z łapkami zarzucić. Masz niewyobrażalne szczęście, że do mnie trafiłeś. I że Cię kurwa lubię. Mój poprzedni ziomek z celi to był taki paranoik, że nie miałem wyjścia jak mu co jakiś czas nie przyjebać. W końcu się powiesił na własnym pasiaku. I to dzięki niemu w sumie trafiłeś do mnie.
-Odebrał sobie życie?
-No kurwa, tu nie jeden już zdurniał tak, że albo go przenieśli do psychiatryka albo wynieśli nogami do przodu. Mam takie dni, że naprawdę niewiele mnie trzyma przy życiu. Że wszystko chuj, czaisz?Jak z tą zapałką. Ale no wiesz ona mnie trzyma przy życiu. To, że mógłbym ją jeszcze kiedyś zobaczyć, nie mówię kurwa że być bo w to nie wierzę ale zobaczyć. Człowieku jedynie to mnie trzyma przy życiu.
Kolejka przed nami w końcu zniknęła i dostaliśmy kilka kromek chleba, masło, ser i szynkę a do picia nalano nam herbaty.
Kiedy siadaliśmy podeszło do nas czterech facetów i zerkali to na Marlona to na mnie.
-Widzę że przygarnąłeś nowego- odezwał się jeden z nich
-Taaaaa, przydzielili mi nowego, ale jest lux. U mnie ma nietykalność. Także z szacunkiem do ziomeczka. Słuchaj młody to Terry- wskazał na tego który pierwszy zagadał- Terry zaciukał kochanka swojej żonki i jak mówi nie żałuje, he he. Mówią mu Terier, ni chuja bym nie chciał takiej ksywy bo to takie psiarskie jest.
-Ej no kurwa od imienia jest...
-Morda, przedstawiam. To jest Eryk. Mówią mu „Szklany”. Nie ma jednego oka. Ostał kiedy z noża i go ledwo odratowali, a gałę trzeba było usunąć. „Szklany” poka sztuczkę.
-He he, spoko.
Eryk, zakrył sobie lewe oko, drugą ręką uderzył się lekko w tył głowy. Kiedy zabrał rękę oczodół był pusty a szklane sztuczne oko spoczywało na dłoni. Zrobiło mi się słabo ale się roześmiałem. Eryk zrobił poważną minę.
-Patrz teraz żółtodziobie.
Podrzucił oko do góry odchylił głowę, jedną ręką rozszerzył oczodół. Oczko zawirowało wysoko i spadło wprost tam gdzie powinno. Eryk poprawił je sobie a potem dodał.
-Ta dam.
-Ogólnie to jest kawał skurwysyna i czarodzieja. Sukinsyn rabował tak długo aż nie rozszyfrowano jego najbardziej klasycznej sztuczki ze znikającą forsą.
-No wpadłem. Bywa. Ale kiedyś stąd po prostu zniknę- „Szklany” mrugnął do mnie sztucznym okiem.
-Taaaa a my wszyscy z tobą. A ten drań to Damon ale mówmy mu Demon, kiedyś nakurwiał w metalowej kapeli i jest w stanie o tym nawijać bez przerwy. Tylko, że mu kiedyś ten szatan nieźle pojebał we łbie i jak se popruł na prochach to zajebał kolesia.
-Pruł się chuj ale to była moja wina. Córkę już miałem wtedy a wciąż debilem byłem. Ale tu to grzeczny jestem. Wierzę że kiedyś wyjdę. Każde piekło jest lepsze niż to.
-Heee no i kolejny mój dobry ziomeczek, nasza „czarna owieczka”.
-Uważaj na słowa- warknął czarnoskóry mężczyzna. Wszyscy oprócz mnie i niego zaczęli się śmiać.
-Oj nie dygaj. Chichram się. Nazywa się Pierr, mówimy mu „Francuzik”, bo ma takie głupawe imię- facet od razu się skrzywił- jest specem od załatwiania tu różnych rzeczy. Wiesz młody, szlugi, świerszczyki, jakieś słodycze. Dobrze się ze strażnikami układa, choć podejrzewamy, że dupkę nie jednemu wylizał
-Przeginasz Kolor...
-I tak mi gówno możesz zrobić. No więc nasz nowy ziomek nazywa się Dominic. I czaicie on nie ma nazwiska. Ma pokręconą historię swojego życia którą z pewnością zechce wam opowiedzieć.
-Jak można nie mieć nazwiska- zdziwił się Szklany.
-Się kurwa dowiesz. Młody sobie zmyślił że możemy na niego mówić Iks.
-Panowie! Wieczorny spacerek! Kończymy kolację i na na dworek, na dworek.
-Jak ja kurwa nie lubię tych spacerków- powiedział Pierr.
-A bo się ciotki obcinają, he he. Chcieliby byś drąga w nich zamoczył.
Pierr prychnął ale nic już nie powiedział. Ja skończyłem całkiem znośną kolację i całą ekipą ruszyliśmy na spacerniak. Po cichu zwróciłem się do Marlona
-Co to są „świerszczyki”.
-Aaaaaaa he he bo ty nie wiesz. To są pisemka z gołymi panienkami wiesz by było fajniej gruchę trzepać. Pokażę ci, spodoba Ci się. Jeszcze nie wiedziałeś gołej babeczki, czas to zmienić co nie?
-Emmm, chyba tak.
-O, paczaj, tu masz jedną taką ciotkę, Bill. Bill siedzi za gwałt ale nie dał się wytępić. Udało mu się nawet zorganizować własną paczkę. I to jest banda największych skurwieli całego tego piekła. Kiedyś był jeszcze „Dzieciak” ale on tu szybko zszedł bo za pedofilię to się tu upierdala jajca tuż przy samej szyi.
-Pedo...co?
-To jest seksualne wykorzystywanie dzieci. Seks dorosłych to jest wiesz zajebista sprawa ale małemu dzieciakowi ryje psychę. Kurwa ciężko to tłumaczyć komuś co nie miał z tym styczności. Ale powiem ci, że to gorsze niżby człowieka zabić.
Czyli seks miał swoje jasne i ciemne strony. Paradoksalnie tu mogłem poznać jedynie jego najciemniejszą stronę a jasnej nie poznać nigdy. Jeśli byli tu psychopaci, którzy nawet Marlona nie byliby się w stanie przerazić, to ja tym bardziej, nawet pod jego skrzydłami nie byłem bezpieczny.
-A co to jest karcer?- zastanawiałem się nad tym już od dłuższej chwili, kiedy pierwszy raz padło to słowo.
-To jest straszne miejsce. Zamykają cię w takim bardzo wąskim pomieszczeniu no normalnie jakbyś w bardzo ciasnej skrzynce siedział. I sikasz i srasz pod siebie. I jest tam tak ciemno, że po otworzeniu boisz się wyjść. Żarcie wrzucają ci przez szparkę w drzwiach. Przy karcerze nasza cela to jest jak pokój w hotelu. Czaisz porównanie?
-Czaję...
-Już nigdy tam nie wrócę, nie ma kurwa mowy nawet.- Marlon aż wzdrygnął się na wspomnienie trzech tygodni w ciemnościach.
Podczas naszego spaceru gadaliśmy o wyrokach różnych osób które znał lepiej lub gorzej mój towarzysz z celi. Często wspominał też o swojej dziewczynie. Eryk pokazywał sztuczkę ze znikającym papierosem a Pierr dość dosadnie wypowiadał się na temat „ciotek”. Demon mruczał jakąś warkotliwą melodię a w pewnym momencie nagle głośniej rzucił „Slayer kurwa!” co sprawiła że reszta ekipy się zaśmiała. Terry był nieobecny i wyglądał na zamyślonego.
-Co mu jest?
-Za miesiąc jego syn ma urodziny. A za dwa stanie przed komisją warunkową. Wiesz będą go pytać czy czuje, że odbył wystarczająco długą karę a potem o i tak odrzucą prośbę o zwolnienie. To jest banda starych fiutów. Ja to mam szansę na taką gadkę za powiedzmy 20 lat dopiero.
-Koniec spacerku wracamy do cel!
Posłusznie zaczęliśmy się zbierać i rozchodzić tam gdzie nasze miejsca.
-No mody pora w kimę. A z tym spaniem to żartowałem. Wbijasz na górę. Bym kurwa mógł Ci spaść na łeb z moją masą.
-Dzięki.
-Jakbyś słyszał jakieś dziwne dźwięki to znaczy, że se czepie. Nie zwracaj uwagi.
-Eeeeeee, dobra.
-Załatwię świerszczyki ziomuś to i ty sobie ulżysz.
-Eeeee, no dobra.
-Widzę kurwa, że się wstydzisz to już spierdalam w kimę. Czym się i do jutra.
-No do jutra Kolor.
-Nara Iks, spoko ziomek jesteś.
-Dzięki.
Kolor władował się na dolną część łóżka a ja wdrapałem się po drabince na górną. Położyłem się i gapiłem w sufit. Miałem tu spędzić resztę życia. Dwadzieścia zmarnowałem w śpiączce nie mając dzieciństwa, nie zdobywając żadnej wiedzy. Każdy w tym miejscu wiedział i umiał więcej ode mnie. Każdy był z kobietą i każdy się z nią kochał. Ja byłem dzieckiem tkwiącym w świecie dorosłych po same uszy. Bezradnym i zdanym na ochronę wielkiego wytatuowanego faceta z ciężkimi grzechami na sumieniu.
-Kolor?
-Nom? Co tam?- usłyszałem głos z dołu.
-A te dziary... Wszystkie powstały zanim tu trafiłeś?
-Nie młody. Mamy tu zdolnego kolesia. Pozwolili mu mieć tak jakby... hmmm no takie studyjko do dziargania. A czemu pytasz?
-A nie nic, tak byłem ciekaw. Na razie.
-A to spoko. Nara.
Nawet w tym okropnym miejscu po jakimś czasie udało mi się zasnąć.