sobota, 10 grudnia 2011

13 przedziwnych historii


Nightwish- Imaginaerum

1. Taikatalvi 
2. Storytime
3. Ghost River
4. Slow, Love, Slow
5. I Want My Tears Back
6. Scaretale
7. Arabesque
8. Turn Loose The Mermaids
9. Rest Calm
10. The Crow, The Owl, and The Dove
11. Last Ride Of The Day 
12. Song Of Myself
13. Imaginaerum 

Po odejściu Tarji losy Nightwish stały pod dużym znakiem zapytania. Tuomas nie poddał się i do składu po przesłuchaniu wielu potencjalnych wokalistek dołączyła Anette Olzon i jak wiemy jej pierwszym owocem współpracy z zespołem był album "Dark Passion Play" pełen złości, momentami wręcz thrashowy z dużą ilością agresywnego śpiewu Marco.
Ten rok przynosi nam dzieło o wdzięcznym tytule "Imaginaerum". Jeśli ktoś postawił krzyżyk na zespole po odejściu Tarji i nie zapoznał się z "DPP" powinien to zmienić. Nie mamy bowiem do czynienia z "Nightwish 2", czyli z jakąś gorszą wersją zespołu, śmiem twierdzić, że muzycznie jest to najlepszy album Finów. Mamy do czynienia z albumem w pewnym sensie koncepcyjnym jako, że każda piosenka jest poszczególnym zakątkiem tytułowego "Imaginareum". Okładka bardzo dobrze wprowadza słuchacza w klimat tego miejsca, po przejściu przez bramę czeka nas bowiem niezła jazda. Pierwszy utwór jest introdukcją opartą na melodii pozytywki, a zaraz po nim przechodzimy do singlowego "Storytime" z bardzo nośnym tematem, obejrzyjcie sobie teledysk w którym Anette przypomina skrzyżowanie Królewny Śnieżki i Złej Macochy. Następnie wkraczamy do "Rzeki Duchów" która jest równie porywająca co poprzednik. Nową jakość Nightwish  funduje nam w "Slow, Love, Slow"- jest to utwór prawie... jazzowy. Wyjątkowy punkt albumu, jeden z moich faworytów. Wyciszony, oszczędny, bez pompy która jest u nich znakiem rozpoznawczym. Następny kawałek "I Want..." to murowany hicior. Powinni go wydać na singlu bo jest cholernie przebojowy z wybuchowym refrenem śpiewanym przez Marco. "Scarytale" jest drugim moim ulubionym kawałkiem z albumu. Tu wokalistka śpiewa bardzo drapieżnie, jak czarownica. W pewnym momencie klimat zmienia się na cyrkowy, wodewilowy i jest to świetny patent... Ogólnie dość "groteskowy" kawałek lecz w dobrym tego słowa znaczeniu. "Arabesque" kojarzy mi się poza ewidentnie tytułowymi dźwiękami, trochę ze ścieżką dźwiękową do "Matrixa Reaktywacji"- świetny choć krótki utwór. Kolejny "Turn Loose The Mermaids" posiada gwizdany motyw który odsyła nas na Dziki Zachód... słuchając go aż chce się włączyć jakiś western!
"Rest Calm" jest potężny lecz nie- historię snują w nim na przemian Anette i Marco by w pewnych momentach przechodzić w dwugłosy.  Po nim następuje piękna ballada o "Kruku, Sowie i Gołębiu" wyciszająca i przygotowująca na kolejne hiciarskie uderzenie "Last Ride Of The Day" które mogłoby być singlem numer trzy. "Song Of Myself" to taki odpowiednik "The Poem And The Pendulum" czy "Ghost Love Score" z poprzednich albumów czyli trwający trzynaście minut kolos podzielony na trzy części przy czym w ostatniej mamy długie monologi Anette i Marco. W końcu to "Pieśń o Nich". "Imaginaerum" jest jakby "napisami końcowymi" tego albumu a więc zgrabnym połączeniem melodii przewodnich każdego z utworów.
Tę historię trzeba sobie "opowiadać" stanowczo. Kilka pierwszych odsłuchań pozwoli ogarnąć epickość i wielowątkowość albumu a następne będą po prostu czystą przyjemnością samego słuchania. Wszyscy, którzy odwrócili się od Nightwish zapomnieli chyba, że to nie kapela Tarji i spółki tylko Tuomasa. Zespół przestał się ograniczać, dostał wiatru w skrzydła. Utwory takie jak "Slow..." czy "Scaretale" nie miały by racji bytu z Tarją na wokalu. Rzecz jasna nie zamierzam dyskontować wokalu pierwotnej wokalistki i rozumiem, że dla fanatyków Anette może być nie do przyjęcia. Uważam jednak, że zespół nagrał wspaniały album a, że fanatykiem nie jestem daję 5/5. Po prostu nie ma się do czego przyczepić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz