wtorek, 27 grudnia 2011

Summa summarum czyli rok 2011

Za kilka dni koniec roku i pora by go jakoś podsumować. Chciałbym na niego spojrzeć z kilku perspektyw bo tylko zsumowanie ich dałoby mi pełną ocenę. Zacznę od najbardziej ekscytującej dla mnie czyli...

KONCERTY 

Działo się. Wyjątkowo intensywny rok jak dla mnie. Na początku Jarocin i świetny koncert Apoclayptiki- oczywiście kompozycje autorskie sąsiadowały z przeróbkami Metalliki czy Sepultury zabawa była przednia i był to najbardziej tłumnie oglądany koncert festu. Przyznam, że podobał mi się także występ Happysadu z okazji 10 lecia ich istnienia, Dżemu z hiciorami oraz Luxtorpedy i Acidów jako że dołożyli do pieca. Jednak to na Tides From Nebula trząsłem się z emocji... Ale to był tylko przedsionek piekła jakie działo się na Woodstocku...
Nie przepadam za metalcorem ale przyznam że Heaven Shall Burn zrobili porządny rozpierdol i wylali z siebie siódme poty. Kolejne wspaniałe koncerty z Wooda to Riverside które uwielbiam i ponowne wystąpienie Luxtorpedy. U Prodigy zawiodło nagłośnienie przez co siadła energia i to był największy zawód tego festu. Na wyżyny swych możliwości wspinali się za to Skindread i Airbourne. Oczywiście Woodstock to przede wszystkim atmosfera, niepowtarzalna, sprawiająca że chce się tam co roku wracać i właściwie już po powrocie odlicza się dni do kolejnego. A że w przyszłym roku gwiazdą ma być tak bardzo lubiane przeze mnie Ministry... Nie mam pytań no i Anthrax na dokładkę! 
Kolejny koncert był dla mnie najlepszy i najważniejszy w tym roku. Czekałem na nich kawał mojego życia. DEFTONES! Przecudnie, przewspaniale, przezajebiście. Spełniło się jedno z wielkich moich marzeń a przy tym połowa zespołu odwiedziła nas na afterparty! Autografy, uściski... w życiu bym nie pomyślał że do tego dojdzie! 

Kolejny akt wielkiej destrukcji miał dopiero nadejść... W między czasie zobaczyłem wspaniały koncert Blindead w Olsztynie. Post metal jest w naszym kraju gatunkiem raczkującym i tu panowie nie mają sobie równych. Jeśli jest się fanem Neurosis, Isis, czy Cult Of Luna nie można nie znać tej kapeli. 
Drugi co do potęgi siły rażenia w tym roku był koncert Rammstein rzecz jasna i w tym przypadku udało mi się po koncercie dorwać połowę składu i zdobyć podpisy i pstryknąć wspólną fotkę :D 

Ostatnim bardzo miłym akcentem tego roku był koncert Huntera w mojej rodzinnej Ostródzie. Kolejną okazję do zobaczenia ich będę miał już w styczniu w Olsztynie! 

Kolejna płaszczyzna przez którą należy ocenić ten rok to...

MUZYKA

Mam wrażenie że w naszym kraju zaczęła panować jakaś niebezpieczna moda na dubstep. Nie jestem aż tak ograniczony jak niektórzy sądzą i z gatunkiem się zapoznałem. Nie nie tylko przez nowego Konra. Nie wiem dokładnie w czym tkwi sukces tej muzyki ale z obserwacji przez mnie wywnioskowanych wychodzi na to, że tacy artyści jak Modestep, Kill The Noise i oczywiście najbardziej rozpoznawalny w tym gatunku Skrillex rozdają karty w dziedzinie połamanej muzyki klubowej.


W tym roku mieliśmy także do czynienia z transformacją Comy w bardziej ugrzeczniony twór, mniej zdołowany, dość kuriozalne pobrzdękiwanie Metalliki z Lou Reedem, zapuszczanie się Opethu w krainę łagodności czy katapultowaniem Mastodona do nieśmiertelnej ekstraklasy. Nergal "straszył" w Vioce Of Poland a Piasek nosił koszulkę z logo Behemoth. Próbowało o sobie przypomnieć Evanescence ale mam wrażenie, że ich czas już minął. Ugrzecznili się też Red Hoci nagrywając album który mam wrażenie podzieli losy "One Hot Minute". Rammstein podsumowali swój dorobek i skosili w kategorii klip roku wszystko co się dało genialnym "Mein Land". W kategorii rocka/metalu gotyckiego wciąż do przodu prą Nightwish, Within Temptation i Lacuna Coil, tu nie ma o czym mówić. Najbardziej ekstremalne gatunki mam wrażenie są utrzymywane przy życiu przez europejskie a nieskromnie mówiąc przez polskie kapele choćby pod postacią Vader, Deacapitated czy Azarath. W muzyce popularnej nic nie jest w stanie zagrozić Adele, Lady Gaga wciąż jest na fali wznoszącej. reszta właściwie mogłaby nie istnieć. W tym roku z życiem pożegnała się Amy Winehouse- kiedyś musiało się to stać. Warto dodać że do Polski dotarły takie kapele jak 30 Seconds To Mars i cała chmara indie gwiazdeczek okupujących Off Festival bądź Opener. Do życia natomiast powróciły po latach absencji takie kapele jak Primus, reaktywowało się Ministry. Niestety Justin Bieber wciąż żyje i ma się dobrze... 

KULTURA 

Nie oszukujmy się- jesteśmy pokoleniem Facebooka , Kwejka i innych dziwnych stron w necie. W sumie nie wiemy "co my paczymy" byleby paczeć. Do kina idzie się na wielkie przeboje realizowane w 3D. Filmy zazwyczaj się ściąga i ogląda na kompie to samo z muzyką dlatego artyści koncertują ile wlezie by się utrzymać. No i skończyła nam się pewna era. Era magii... W tym roku waliliśmy tłumnie na ostatniego Pottera i podejrzewam że nie jedna osoba uroniła łezkę widząc tulącego ciało Lily Snapea. 

Nie oszukujmy się, że cokolwiek jest w stanie zastąpić tą sagę. Nie każdy jest w stanie udźwignąć sagę o Wiedźminie, "Zmierzch" ssie, Świat Dysku chyba nigdy nie zostanie otoczony takim kultem mimo, że zasługuje na to nawet bardziej niż HP. Kawał naszego życia dobiegł końca. 
Bardzo irytujące jest hipsterstwo w naszym pięknym kraju. Dziewczyny wy wcale nie wyglądacie fajnie w tych "Ray Banach" wręcz przeciwnie! Wszystkie mody które przychodzą do nas z zagranicy raz, że przychodzą z opóźnieniem, dwa są śmieszne i pozbawiają młodych ludzi indywidualności . Tak więc "indie" młodzieży przynajmniej ja mówię wyraźne "NIE" (paradoksalnie umieszczony przeze mnie na zdjęciu Skrillex wygląda idealnie hipstersko... no cóż). 

ŚWIAT 

Muse ma taki fajny kawałek... "Apocalypse Please". Nie jest może jeszcze tak tragicznie ale dobrze też nie. Świat chwieje się w posadach a w wizję końca świata w przyszłym roku wciąż wierzy bardzo dużo osób (przypominam jednak że koniec świata to święto ruchome). W tym roku Kim był tak bardzo Ill, że kopnął w kalendarz i musieliśmy oglądać w TV zbiorową histerię po śmierci tyrana. Nie ogarniam. Palikot doszedł do władzy i był na co drugiej (na zmianę z Nergalem) okładce i jak dobrze pójdzie to wszyscy będziemy chodzić po ulicy z mega czerwonymi oczami. Krzysiu Ibisz uczył nas jak żyć a w Mielnie jadło się dużo zupy. No i ten Natanek... do dziś na widok diabolo robi mi się słabo. Ach no i chcą z nas wyssać kasę bo Unia Europejska dostała zawału i cienko przędzie. Ogólnie jest jeden wielki pierdolnik i ciężko nadążyć za tym co się dzieje. 

MOJA PERSPEKTYWA 

Z mojej perspektywy ten rok nie był taki tragiczny. Ponad 15 dni temu rzuciłem palenie i przetrwałem kuszenie rogatego by do tego wrócić. Pisanie "Podruszy" idzie mi całkiem sprawnie, rozdział 20 już jest ukończony. Poznałem wielu nowych znajomych którzy choć pojawili się w moim życiu czasem na chwilę wiele w nim namieszali, zweryfikowałem też szczerość w relacjach z kilkoma osobami. Miałem fantastyczne wakacje na Woodtocku z moimi przyjaciółmi ale też równie wspaniały czas spędzałem w małym kręgu (Piotr, Konewka, Polak, Lisu, Nell, Olka, Anka, Koniu, Bolo). Rzecz jasna chciałbym podziękować Łysej że była ze mną na Deftonesach i Lisowi za Rammsteina. Pozdrawiam też Kate moją najlepsiejszą przyjaciółę, Olkę która mnie męczy bym pisał dalej. Dzięki wam ten rok był super! Czy coś jeszcze chciałbym dodać w związku z nadchodzącym rokiem? Owszem. Czekam z niecierpliwością na pierwszą część Hobbita i ostatnią Batmana i nową płytę Toola! I mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy bogatsi o nowe doświadczenia, będzie nam się wszystkim lepiej układać i nie będziemy chodzić wkurwieni :D No i chciałbym też choć trochę śniegu, seriously. 

Pięć płaszczyzn składa się ocenę tego roku jako dobrego, momentami zajebistego a momentami nudnego jak flaki z olejem. Ale sugeruje też że kolejny może być dużo dużo lepszy! I tego się trzymam, a Wam życzę udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku! 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz