wtorek, 20 grudnia 2011

Rozdział 14: Konwersacja

Rozdział 14

KONWERSACJA

Siedzieliśmy na łóżku, ona lekko rozdrażniona, ja zakłopotany. Nie wiedziałem od czego zacząć...
-No pytaj.-powiedziała.
-Co chciałaś mi zrobić?
-Słucham?
-No... Dotknęłaś swoimi ustami mojej szyi. Co to było?
-Serio pytasz?
-Eeeee... Tak.- nie wiedziałem co znaczy słowo ,,serio,, ale, że ostatnio mówienie ,,tak,, mi pomagało to postanowiłem tego szczególnie nie zmieniać.
-To był pocałunek. W szyję. Na rozgrzewkę.
-To są jeszcze inne?
-Noooo, tak. W usta, w policzek, w rękę choć to już nie modne... Ogólnie można to robić na całym ciele. Nigdy się nie całowałeś?
-Nie... A ten pocałunek... Co on znaczy?
-Co znaczy pocałunek? O matko... Dla mnie znaczy tyle, że mogę rozpalić nim zmysły faceta doprowadzić go do szaleństwa i sprawić, że będzie mój.
-Acha... Czyli sprawiasz, że staje się ciepło. No to dobrze... W takim razie mnie pocałuj.
-No wreszcie do rzeczy gadasz.- jej oczy rozbłysły. Przysunęła się do mnie bliżej, a następnie odsunęła mi włosy włażące do oczu.- Zamknij czy.-wyszeptała. Zamknąłem. Następnie poczułem jak jej wargi łączą się z moimi. Było to cudowne uczucie. Moje wargi zapragnęły schwycić jej, pozwoliła mi na to. Jedno tylko się nie zgadzało. Nie było tego ciepła... Przerwaliśmy.
-Podobało ci się?- zapytała.
-Tak. To było bardzo miłe. Dziękuję.
-Spoko. To był twój pierwszy pocałunek. Może być ich dużo więcej jeśli tylko cię na to stać...
-Mam tyle.- pokazałem jej kasę.
-O Jezu... Skąd masz tyle szmalu? Nie wyglądasz na bogacza.
-To pieniądze na całą moją podróż. Tu podobno za wszystko się płaci.
-Skąd ty się tu wziąłeś?
-Ze szpitala... Bardzo długo w nim byłem, bardzo długo w nim spałem.
-Byłeś chory?! Na co?
-Nie chory. Spałem.
-Byłeś w śpiączce? Ile lat?
-Dwadzieścia. Tyle mam lat. I tyle spałem. Obudziłem się kilka dni temu.
-Mam rozumieć że spałeś OD URODZENIA?
-Tak.
-A nie powinieneś teraz dochodzić do siebie w szpitalu? Przecież to śpiączka ona nie znika od tak sobie!
-Eeeee nie wiem. Pierwszego dnia byłem nieświadomy niczego, kilka dni później umiałem już mówić, liczyć i pisać, potem chodzić. Aż w końcu doszedłem do momentu, w którym znajduję się teraz.
-Niesamowite. Ale dlaczego nie jesteś w szpitalu mimo wszystko. Przecież rehabilitacja zwykle trwa długo. Co z twoimi rodzicami? Wiedzą, że opuściłeś szpital?
-Nie wiedzą. Nie mogłem im powiedzieć, że odchodzę. Ktoś mi na to nie pozwolił.
-Nie rozumiem.
-Ten ktoś ma na imię Bóg. Wiesz może kto to jest?
-Teraz to już przegiąłeś. O czym ty bredzisz?
-Poczekaj zaraz Ci pokaże.-wstałem i poszedłem pogrzebać w plecaku. Znalazłem kopertę i podałem jej list- Przeczytaj.
Wodziła swoimi pięknymi dużymi oczami po zdaniach a po każdym z nich jej usta otwierały się coraz szerzej i szerzej.
-Albo ktoś ci zrobił wyjątkowo chamski numer albo... sama nie wiem to bardzo dziwna sprawa. Wierzysz w Boga.?
-Czy wierzę? Nie rozumiem.
-No tak... Bóg... kurde jak mam ci to wyjaśnić wieki w kościele nie byłam... Bóg... noż kurde ja sama nie wiem czy on jest... To jest taki ktoś co nas pilnuje, byśmy nie robili niczego złego... to znaczy nie chce byśmy byli źli... tylko mu to średnio wychodzi bo świat wygląda teraz tak jak wygląda a więc generalnie do dupy. W Boga można wierzyć albo nie, ponieważ nikt jeszcze nie udowodnił, że istnieje ponieważ Go nie widać i nie ingeruje w nasze życie. Rozumiesz?
- Kilku słów nie zrozumiałem. Kurde, kościół, dupy i ingeruje. Tych czterech.
-Mhmmm... No to tak pierwsze i trzecie słowo to takie wyrażenia pomocnicze. Drugie oznacza miejsce gdzie chodzi się rozmawiać z Bogiem albo Jezusem jak kto woli. Ingerować to tyle co mieszać się do czyjegoś życia, pomagać albo przeszkadzać.
-Jezus? Nie rozumiem.
-Jezus to Syn Boga, który dawno temu pokazał się na ziemi by udowodnić istnienie swego Ojca. Byli tacy, którzy mu nie uwierzyli i skazali na śmierć na krzyżu. Potem, po trzech dniach Jezus zmartwychwstał by udowodnić że jest Bogiem i że nikt nie może mu nie może przeszkodzić w misji zbawienia świata od grzechu.
-Znowu nie rozumiem kilku słów. Śmierć, zmartwychwstanie, zbawienie i grzech.
-Czemu padło na mnie? Ech, no tak sama cię wybrałam. Powiem ci co chcesz wiedzieć ale pod warunkiem, że mi zapłacisz. Wygląda na to, że z seksu nic nie będzie a muszę z czegoś żyć.
-Oczywiście zapłacę. Ile tylko chcesz. Co to jest seks?- słowo to brzmiało bardzo przyjemnie i ciekawie.
-Moment po kolei. Najpierw pojęcia religijne potem typowo ziemskie. Śmierć to krótko mówiąc koniec życia. Koniec tu na ziemi. Reszta ma się ciągnąć w nieskończoność w niebie...
-Tam gdzie gwiazdy? Cudownie!
-Niezupełnie... tu chodzi o niebo według religii czyli takie miejsce gdzie jest Bóg, Jezus i cała reszta. W sumie niedaleko stąd jest kościół przejdź się tam i zasięgnij rady eksperta jakiegoś. No ale skoro masz mi zapłacić to resztę słów też spróbuję wytłumaczyć. No to tak co tam dalej było?
-Zmartwychwstanie.
-Jeśli ktoś w to wierzy to powie, że pierwszy na świecie zmartwychwstał właśnie Jezus. Dlatego ludzie w niego wierzą boją się śmierci, ufają że Jezus przywróci ich do życia tu na ziemi.
-I co robi to?
-Nie! Matko kochana! Wtedy było by nas tyle na świecie że byśmy się nie pomieścili.
-Jak to? To co się dzieje po śmierci? Znika się?
-No tak jakby. Najpierw zaczynasz gnić, potem cię wsadzają do takiej skrzyni, na którą mówi się trumna i zakopują Cię w ziemi. I tak wygląda nasz koniec tu w tym miejscu.
-A potem co?
-Potem... Ci co wierzą mówią że potem następuje osąd tego czego w nas nie widać- duszy. To jest takie coś co Bóg zabiera do siebie i karze albo nagradza. Dobrzy za życia idą do nieba, tacy średni do czyśćca, a źli do piekła, gdzie cierpią przez wieki.
-To teraz zbawienie.
-Zbawienie to jest właśnie ta nagroda- niebo, w którym jest tak jak sobie za życia marzyłeś.
-Acha... A grzech?
-To jest coś bardzo złego co nie podoba się Bogu. Wszyscy to robią, ponieważ to taka ludzka przypadłość. To jest coś zabronionego, co jednak nie raz jest przyjemne, wiem po sobie.
-Została jeszcze jedna kwestia- seks. Ty chciałaś to ze mną robić tak?
-No chciałam. To jest bardzo przyjemne.
-Ale trzeba za to płacić tak?
-Czasami. To znaczy wtedy kiedy nie ma się ukochanej osoby, kiedy się chce to zrobić a nie ma z kim to idzie się do nas.
-Do was? Czemu dajesz ten seks innym?
-To moja praca. Zaspokajam samotnych i sfrustrowanych bogatych idiotów, którzy nie mają żon lub po prostu są znudzeni nimi i szukają rozrywki. Jestem, krótko mówiąc dziwką.
-Mówisz, że to przyjemne. Lubisz swoją pracę?
-Nienawidzę. Obawiam się, że nie zrozumiesz. Seks to element miłości- najważniejszego uczucia na świecie. Tyle, że u mnie to tylko danie rozkoszy a nie uczucia. Rozumiesz?
-Chyba nie. Nie wiem. Nie zaznałem ani tego ani tego. Ale to słowo- miłość... Brzmi pięknie. Naprawdę pięknie. Ale dlaczego chciałaś ze mną to zrobić? Nie prosiłem o to.
-Uznałyśmy, że wyglądasz na tyle dziwacznie, że możesz być jakimś dzieciakiem bogacza. A że ostatnio u mnie z kasą krucho to poprosiłam Dżasmin by mi cię skołowała. Ale nie miałam pojęcia, że mam do czynienia z kimś takim. Nadal chcesz mi zapłacić?
-Tak, tak powiedziałaś mi naprawdę wiele. Jestem bardzo wdzięczny. Bierz ile chcesz.
Popatrzyła na mnie tymi swoimi dużymi oczami i nieśmiało wzięła kilka banknotów.
-Mogę zostać do rana? Potem zniknę.
-Znikniesz? Gdzie pójdziesz?
-Do siebie, do domu.
-Oczywiście. Zostań.
-Tylko już o nic mnie nie pytaj, jestem zmęczona.
-Dobrze. Znaczy idziemy spać?
-Tak. Dziękuję za wyrozumiałość.
-Nie ma za co. Jutro wybiorę się do kościoła. Teraz zanotuję wszystko co mi powiedziałaś. Jak chcesz to się połóż.
-Rozumiem. Jak skończysz to się połóż koło mnie nie ugryzę cię.
-Jasne położę się, tylko zanotuję.
Wyjąłem z plecaka zeszyt i otworzyłem na stronie drugiej. Widniał na niej wyraz ,,KOŚCIÓŁ”. Wcześniej go tu nie było. Ktoś najważniejsze punkty mojej podróży zanotował za mnie. Ja za to zapisywałem z tyłu zeszytu to co mówiła mi Martha. Kiedy skończyłem położyłem się obok niej. Było mi ciepło i przyjemnie, w pewnym momencie objęła mnie ramieniem. Chwilę później wyszeptała
-Dobranoc.
-Dobranoc- odparłem. Zasnąłem bardzo szybko. Potem długo tego żałowałem. Nie prędko ją miałem potem zobaczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz