czwartek, 8 grudnia 2011

Rozdział 2: Świadomość


Rozdział 2

ŚWIADOMOŚĆ

Obudziłem się ze Świadomością. Nie umiałem dokładnie sprecyzować, czym ów Świadomość jest, lecz było to coś przyjemnego. Wiedziałem, że to coś istnieje chociaż tego nie widziałem. Poza tym miałem ochotę, nieodpartą ochotę, coś powiedzieć. Zmuszało mnie do tego coś, co znajdowało się w mojej głowie, dokładnie w jej środku. Zacząłem otwierać i zamykać usta ale nie uzyskałem żadnego efektu, więc tylko warknąłem. I nie mogłem się ruszyć, co bardzo mnie irytowało; coś ściskało moje ręce i nogi. Wydarłem się więc wiedząc, że to ściągnie na mnie uwagę tych... dziwnych białych postaci i tych, które patrzyły z tym czymś a raczej z Czymś czego jeszcze wtedy nie umiałem określić. Patrzyłem na wszystko w około, nadstawiałem uszu... Już nie czułem bólu, o nie. Ból zastąpiło coś, co jak później się dowiedziałem ludzie nazywają Ciekawością. Chłonąłem kształty, dźwięki (czułem jak oni się zbliżają), kolory i zapachy. Te ostatnie znałem. Zapachy często zakłócały moją ciemność, nadawały jej pewien aromat, tak że według mnie raz była jaśniejsza a raz (teraz to zabrzmi głupio) ciemniejsza. To samo dotyczyło jeszcze czegoś...
Moje palce wędrowały po pościeli i najmniejszy prawej dłoni dokonał nagle czegoś co mnie zmroziło, przeszły mnie dreszcze. Jednocześnie byłem pewien, że kiedyś moją ciemność, może nawet kilka razy odwiedziło odwrotne doznanie. Wrażenie ciepła w okolicach dłoni, tak jakby coś do niej włożono. A teraz, kiedy to wszystko nabierało kształtu zdałem sobie sprawę, że na pewno kiedyś czułem... Zapach Ciepła. Wtedy pojąłem, że można czuć na dwa, a nawet na trzy sposoby. Pierwszy, kiedy się czegoś dotknie, drugi, kiedy powącha a trzeci... trzeci to ten, który rodzi się w miejscu tej ruszającej się rytmicznie workowatej... kuli? Pięści? Nie... To się nazywa inaczej. Tu chodzi o Serce...
Weszły postacie. Kilka krzątało się wokół mnie i uwolniło. Poczułem Ulgę. I Wdzięczność za Wolność. Mimo tej Wolności nie poruszyłem się, bo nie mogłem... W pokoju byli "ludzie'', jak się potem dowiedziałem. Było ich kilku; każdy miał, ten ludź (choć wiedziałem, że kilku to nie jeden [skąd, tego nie wiem] nie znałem wtedy określenia "człowiek") swoją odrębną Świadomość, przy czym dwoje patrzyło tymi Świadomościami na mnie. Centralnie na mnie. Poczułem
"Zapach Ciepła"- Bił od nich tak bardzo, że zmarszczyłem nos i wykrzywiłem twarz w grymasie na który oni zareagowali.
-Uśmiechnął się! Widziałeś?
Zapach Ciepła stał się jeszcze intensywniejszy! Cóż za cudowne Uczucie! Chwilę później skupiłem się na czymś zupełnie innym. Na ich twarzach i na różnicach w ich zachowaniach. Ci w bieli byli w stanie, który ja określiłem potem jako
,,Totalne Zaskoczenie Połączone Z Totalnym Niedowierzaniem,,, natomiast para, która tak zawzięcie pochłaniała mnie wzrokiem błyszczała Uczuciem określanym jako ,,To Najważniejsze Na Świecie,,. Dlaczego nie użyję po prostu tego właściwego dosłownego określenia? Ponieważ nauczyłem się, że nie można nim szachować, o czym dowiedziałem się podczas moich wędrówek.
-Wygląda na to, że jego stan będzie się poprawiał. Jest w pełni sprawny jeśli chodzi o zmysły, jednak na nauczenie go czegokolwiek jak mówienie czy chodzenie będziecie państwo poświecić mnóstwo czasu. Oczywiście nasi specjaliści są w stanie ofiarować swoja pomoc.- oznajmiła postać ubrana na biało.
-Zrobimy wszystko co trzeba by stal się normalny, taki jak wszyscy- powiedziała twardo moja matka. Mężczyzna obok niej kiwnął głową- to był mój ojciec.
-Od czego mamy zacząć?- odezwał się. Jego głos był miły, ciepły jak matki. Byłem pewien, że pojawiał się (zarówno jego jak i jej) w mojej ciemności, gdzieś na granicy szeptu lub nawet ,,kształtu szeptu,,- zarysu.
Mężczyzna ubrany na biało długo milczał, zastanawiał się. Wreszcie odchrząknął, było widać że był dumny ze swojego pomysłu.
-Lustro. Przynieście lustro- zwrócił się do kobiety w bieli obok.
Tak bardzo chciałem wiedzieć o czym mówią... A nic nie rozumiałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz